Żadna praca nie hańbi, tylko uczy nowych doświadczeń życiowych

Żadna praca nie hańbi , tylko uczy nowych doświadczeń życiowych .

Mam  tylko albo juuuuż 30 lat 🙂

Na swoim koncie mam wiele różnych prac , które wykonywałam, by móc się  sama utrzymać .

Nie będę tu opisywać stanowisk pracy jakie posiadałam żyjąc w Polsce, bo tak naprawdę można by było książkę napisać 🙂

 

Chciałabym za to opisać Wam prace jakie wykonywałam żyjąc w Niemczech , a w szczególności  opisać to ,czego one mnie nauczyły .

 

Mając 20 lat wyjechałam pierwszy raz do Niemiec. Wyobraźcie sobie , że byłam wtedy pierwszy raz zagranicą . Nigdy nie zapomnę momentu , jak przejechaliśmy granicę i nagle wszędzie wkoło inne szyldy, reklamy . Wszystko w innym języku 🙂

Ja i moja siostra pojechałyśmy do pracy sezonowej w polu . Były to wakacje przed rozpoczęciem pierwszego roku na studiach , więc rzecz jasna potrzebowałam pieniędzy .

 

Trafiłyśmy do rodziny niemieckiej . Byli oni rolnikami , którzy uprawiali warzywa i owoce na sprzedaż .

Jako pracowników mieli tylko dwie osoby, zazwyczaj z Polski  .

Tamtych  wakacji byłyśmy to my 🙂

Odebrał nas na dworcu szef . Trochę się na nas dziwnie popatrzył , dwie młode dziewczyny w krótkich spodenkach 🙂 🙂

Już w aucie zaczął coś do nas mówić w języku niemieckim .

 

Masakra !!!! Prawie nic nie rozumiałam , z odpowiedzią nie było lepiej .

 

Wtedy byłam po 9 latach nauki języka niemieckiego w szkole w Polsce ,plus matura z języka niemieckiego.

Na miejscu przywitała nas szefowa . Nigdy nie zapomnę tych słów : „Willkomen in Deutschland ” – „Witajcie w Niemczech ” – nie zapomnę , ponieważ to akurat zrozumiałam 🙂

Od kolejnego dnia zaczęłyśmy pracę .

Praca jak praca w polu .

Plewienie , zbieranie , jazda traktorem  (tak, tak kierowałam traktorem 🙂  itd.

Praca ogólnie bardzo ciężka od rana do wieczora.

Ale nie narzekałam , wiedziałam że jest ona chwilowa i starałam się robić wszystko na 100%.

Było to dla mnie bardzo duże doświadczenie , również pod kątem języka .

Pierwszy raz miałam taki żywy kontakt z Niemcem .

Nauczyłam się bardzo dużo praktycznych zwrotów , głównie związanych z tą pracą .

Wszystkie warzywa i owoce do dziś mam w jednym palcu 🙂

Są nawet takie warzywa , których nazwę poznałam najpierw niemiecką a potem polską np. „Fenchel” – koper włoski .

 

Szefowie byli osobami 50 +, są to naprawdę wspaniali ludzie , do dziś mam z nimi kontakt .

Traktowali nas jak rodzinę , wszędzie zabierali . Dzięki temu mogłam poznać nowych ludzi, nowe obyczaje , nowe słowa i zwroty .

 

Byli z nas bardzo zadowoleni, dlatego cały okres studiów, co wakacje (3 miesiące a nawet 4 ) spędzałam w Niemczech pracując w polu .

Podczas drugiego pobytu, zaczęłyśmy również sprzedawać na targu , wraz z nimi .

O nie!!! To już nie było takie proste . Klienci często nie wiedzieli , że dobrze nie rozumiemy i mówili do nas bardzo szybko i niewyraźnie .

 

Ale nie narzekałam , dzięki temu nauczyłam się wielu zwrotów i słów związanych ze sprzedażą.

Bardzo często nasi szefowie zabierali nas na różne festyny , na których często musieliśmy obsługiwać gości .

Powiem szczerze , że wtedy nie przykładałam się aż tak bardzo do nauki języka niemieckiego .

W tamtych latach moim celem było skończyć studia dietetyczne i pracować w Polsce.

Pracę w Niemczech traktowałam jako zarobek i przygodę .

Podczas pobytu , tuż przed obroną (miałam wtedy być ostatni raz w Niemczech ), poznałam mojego teraźniejszego męża .

I tak się złożyło , że postanowiliśmy zostać w Niemczech .

Wróciłam jeszcze do Polski po to by się obronić i z powrotem do Niemiec.

Od razu wiedziałam , że muszę zrobić wszystko by móc pracować w swoim zawodzie, jako dietetyk.

Wiedziałam również , że aby to osiągnąć muszę umieć bardzo dobrze język .

Moja szefowa była przekonana, że ja wrócę do Niemiec i będę u niej pracować przez najbliższe lata , aż opanuję język .

Tylko ja wiedziałam , że tutaj , w pracy w polu , od rana do wieczora, nie mając czasu otworzyć książki ja już nie pójdę do przodu z językiem .

 

Zwolniłam się !

 

Nie zapomnę miny mojej szefowej jak jej to powiedziałam. Nie potrafiła tego zrozumieć . Przecież miałam stałą pracę , dobrze płatną , dach nad głową , a ja się zwolniłam.

Wiedziałam , że ten etap w moim życiu się zakończył .

Nie chciałam już harować jak wół , brudna z błota i śmierdząca.

Udało mi się dostać pracę w markecie .

W markecie w Niemczech – czujecie to ???:) 🙂

Wiem, że niektóre osoby zwłaszcza młode nie rozumieją mojej ekscytacji .

Ale ja wtedy byłam bardzo szczęśliwa. Czułam to , że idę do przodu.

 

Jak wyglądała ta robota ??

 

Hmmmm ………….całe 6 godzin dziennie od poniedziałku do soboty układałam albo produkty mleczne albo ogólny towar na cały sklep.

Raz na jakiś czas ktoś coś do mnie powiedział . Czasami w ciągu mojej pracy powiedziałam tylko dwa słowa „Morgen ” i „tschüss”.

Wyobraźcie sobie , że ludzie z marketu mówili do mnie w całkowicie inny sposób niż rolnicy .

Szefowie poprzedni , jak już wspomniałam prawie zawsze mieli pracowników z Polski . Oni doskonale wiedzieli jak coś powiedzieć , żeby Polak zrozumiał .

Pracownicy z marketu już nie mieli takiej umiejętności.

Mówili szybko, niewyraźnie , tak jak prawdziwi Niemcy.

Co mi dała ta praca pod kątem języka niemieckiego ??

Układając ten towar , czytałam etykiety . Często zapisywałam na ręce ,by potem w domu przetłumaczyć .

Żartuję  do dziś , że dzięki tej pracy , wiem nawet jak są drożdże po niemiecku 🙂

 

Miałam również wtedy dużo więcej czasu na naukę w domu .

Wracając z pracy , wiecznie siedziałam nad książkami.

 

Tylko , że co z tego , że coś tam nowego się nauczyłam , jak nie miałam gdzie to wykorzystać w praktyce .

Dlatego znowu poczułam to samo uczucie. To już jest koniec!

Ta praca nic nowego mnie nie nauczy !

A przecież wiem , że moim celem życiowym nie jest układanie towaru w sklepie .

Wiedziałam , że mogę więcej . Zawsze wiedziałam, tylko zdawałam sobie również sprawę z tego , że tylko dzięki ciężkiej pracy mogę coś więcej osiągnąć.

 

Z dnia na dzień ,zwolniłam się  !

Wyobrażacie sobie minę mojego szefa i pracowników?? :):)

Ja  – Polka nieumiejąca za dobrze języka , gardzę pracą w markecie , mając całkiem dobrą wypłatę i jeszcze stałe zatrudnienie:)

 

Nie potrafili tego zrozumieć , jedna z pracownic powiedziała mi to prosto w oczy : ” Czemu się zwalniasz , przecież pracujesz już tu ponad rok, masz stałe zatrudnienie?? ”

 

Szkoda , że wtedy nie potrafiłam jej odpowiedzieć 🙂

 

W między czasie miałam jeszcze epizod pracy jako sprzątaczka .

Oczywiście wypucowałam za każdym razem mieszkanie (które mi zlecono)  najlepiej jak potrafię .

Tylko bardzo szybko zrezygnowałam . Nie ze względu na pieniądze . Na pewno większość osób z Was wie , że na sprzątaniu można bardzo dobrze zarobić .

 

Zrezygnowałam ze względu na to , że ta praca nie dawała mi żadnego poczucia rozwoju . Pod żadnym względem, a już w ogóle pod względem nauki języka , która była dla mnie priorytetem.

 

Cały czas zastanawiałam się jaką pracę podjąć , by móc mieć kontakt z osobą niemieckojęzyczną .

Bym mogła wykorzystać te zwroty i słowa które się uczę . Najlepiej bym mogła z kimś rozmawiać na każdy temat .

 

W końcu udało mi się 🙂

 

Znalazłam pracę w pizzerii.

Robiłam pizze i pracowałam na kuchni.

Często byłam przez parę godzin tylko z drugim pracownikiem -Niemcem.

Więc chcąc czy nie chcąc rozmawiałam z nim na różne tematy .

W tej pracy trafiłam na naprawdę fajnych ludzi , którzy pomagali mi w nauce i doceniali mnie.

Codziennie wychodziłam z tamtego miejsca z kartką , na której miałam zapisane różne zwroty i słowa . Często były to po prostu rachunki, na odwrocie których miałam notatki  🙂

Był to okres w którym bardzo szybko poszłam do przodu z nauką .

Nigdy nie zapomnę momentu , kiedy nagle słucham moich kolegów z pracy i stwierdzam :”Kurczę, ja rozumiem prawie wszystko co mówicie ” .

Dla mnie uczucie bezcenne.

W tamtym okresie zaczęłam również szkołę językową w Niemczech .

Byłam tak blisko mojego celu, a dokładnie pracy w Niemczech jako dietetyk .

I nagle mój mąż wyszczelił z propozycją powrotu do Polski.

Nie będę się już tu rozpisywała dlaczego i tak dalej .

Kochani , przede wszystkim chcę Wam udowodnić , że wszystko jest możliwe.

Za wszystkimi sukcesami kryje się ciężka praca.

Pamiętaj, że jeśli ty też czujesz , że możesz więcej to możesz .

Wcześniej czy później uda Ci się .

Tylko pamiętaj , że nic nie spada z nieba 🙂